czwartek, 23 sierpnia 2018

Akceptacja

Samir przyglądał się swojej śpiącej żonie wodząc wzrokiem po wszystkich zakamarkach jej rozluźnionego ciała. Choć oboje starali się dbać o zdrowie, jej sylwetka odbiegała już od jakiegoś czasu od stanu idealnego. 

Pełne piersi dziewczyny były niewątpliwym plusem, jednak jako jej Pan, Samir zobowiązał się dbać o nią, a to również oznaczało dbałość o jej wygląd i zdrowie. 

Kornelię obudziło dziwne uczucie bycia obserwowaną. Kiedy otwarła oczy, zobaczyła że mąż siedzi na fotelu i przygląda się jej nagim pośladkom. 

- Not creepy at all... - wymruczała sarkastycznie. - Jest jakiś szczególny powód dla którego tak mi się przyglądasz? 

- Ile ważyłaś kiedy się poznaliśmy? 

Dla Kornelii temat jej wagi i wyglądu był wyjątkowo drażliwy i wywoływał u niej szczególny rodzaj agresji. 

- 55kg. 

- A teraz? 

Rodzące się w dziewczynie uczucie rosło niemalże wykładniczo za każdym razem kiedy uświadamiała sobie jego irracjonalność. 

- 70. 

- Mhm... - mężczyzna na chwilę zamilkł, rozważając w ciszy - Chcę żebyś wróciła do swojej wagi z tamtego okresu. Do Ciebie należy jak to osiągniesz, masz w tej kwestii wolną rękę tak długo jak będziesz mnie informować o podejmowanych krokach. 

Samir z zainteresowaniem i lekkim smutkiem obserwował galopujące przez twarz żony emocje. Wściekłość. Żal. Zrezygnowanie. Jeszcze większa wściekłość.

- Rozumiem, że Ciebie to nie dotyczy tak? 

- Tak. 

Kornelia zerwała się na równe nogi i chwytając w locie ubranie wymaszerowała z sypialni rzucając wzrokiem gromy na lewo i prawo. Zawsze uciekała kiedy żądza mordu zaczynała brać nad nią górę.

Mężczyzna przez chwile rozważał czy nie pozwolić dziewczynie na odparowanie emocji. Nie miał wątpliwości co do jej posłuszeństwa, choć nie podobała mu się aż tak emocjonalna reakcja, przecież stać ją na większą samokontrolę. 

- Wróć tu. - powiedziane głośno, choć spokojnie. 

Devi już w pełni ubrana weszła do pokoju robiąc wszystko byle tylko uniknąć wzroku swojego Pana. 

- Nie podoba mi się Twoje zachowanie. Jesteś moja i mam prawo do decydowania o Tobie, o Twoim wyglądzie, a nawet o tym jak będziesz mi pokazywać swoje emocje. I to co przed chwilą pokazałaś absolutnie nie jest akceptowalnym przeze mnie sposobem. 

Krótka cisza miała być szansą na przeprosiny, choć Samir doskonale wiedział, że nie uzyska od swojej Własności przeprosin. Jeszcze nie teraz. 

- Zdajesz sobie sprawę, że zmuszę Cię do właściwego zachowania, prawda? 

- Przepraszam. 

Jedno słowo, a zawierało tak wiele złości, jadu i niechęci. Tak wiele negatywnych emocji i ani grama akceptacji. 

- O nie, moja droga suko, nie takiego "przepraszam" oczekuje. Rozbierz się. 

Dziewczyna przez chwile rozważała swoje możliwości. Choć krew gotowała się jej w żyłach, nie odważyła się sprzeciwić. Powoli zdjęła z siebie wszystko co z takim zapałem na siebie wciągnęła. 

- A teraz uklękniesz, a później przyjmiesz pozycję na czworakach. Trochę bardziej w prawo. Patrz w podłogę, między swoje dłonie. Wypnij trochę bardziej dupsko. O tak. 

Kornelia usłyszała, jak jej mąż wychodzi z pokoju. Jak zwykle usiłowała powstrzymać się od nasłuchiwania. Jak zwykle bezskutecznie. Usłyszała rozsuwanie kuchennej szuflady, po którym nastąpił trzask otwieranej szafki i stukot przesuwanych naczyń. Choć lekki lęk budził się w jej trzewiach, złość i irytacja nadal królowały w jej umyśle. 

Samir stanął tuż za plecami dziewczyny, tak by czuła jego obecność. I czekał. Usiłował rozjuszyć ją jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe. Kolejne sekundy mijały. Głębokie westchnienie dało mu znak, że kolejny poziom agresji u jego żony został osiągnięty. Pochylił się i przykucnął obok niej. 

- Widzisz, do tego stopnia decyduję o Twoim wyglądzie, że kiedy życzę sobie żeby podpórka pod moje stopy miała jedną stronę czerwoną to to właśnie dostaję i nie masz na to żadnego wpływu.  - to oznajmiwszy przyłożył drewnianą łyżkę do pośladków dziewczyny i zaczynając od samej góry, raz za razem odbijał kolejne czerwone ślady na jej pośladkach. 

Mężczyzna przestał dopiero, kiedy dziewczyna usiłując ze wszystkich sił nie dać po sobie poznać jak mocny ból odczuwa drżała na całym ciele. Samir odłożył łyżkę na biurko obok siebie i siadając na krześle oparł nogi o wygięte plecy swojej żony. Wziął na kolana laptopa i podłączając do niego głośniki wybrał film. 

Dziewczyna wydała z siebie ciche warknięcie. Nie znosiła tego typu hałasu. Budził u niej natychmiastową irytację. 

Minuty mijały. Choć Kornelia usiłowała utrzymać w sobie złość, to emocje stopniowo zaczynały opadać wraz ze wzrostem bólu coraz bardziej zmęczonego ciała. 

- Przepraszam Panie... 

Mężczyzna postawił stopy na podłodze. 

- Uklęknij. Popatrz mi w oczy, powtórz to jeszcze raz i powiedz za co przepraszasz. 

Choć dziewczyna spojrzała na swojego Pana z wyrzutem, to wykonała polecenie. 

- Przepraszam Cię Panie za moje zachowanie, za niepotrzebny wybuch emocji i za brak akceptacji Twojej władzy nade mną... 

No dobrze, to sprawdźmy jak Ci to wyjdzie - pomyślał Samir.

- Grzeczna dziewczynka. Chcę, żebyś chudła mniej więcej pół kilograma tygodniowo. Jeśli nie schudniesz wcale, zostaniesz ukarana. Surowo. Jeśli schudniesz mniej, chcę żebyś podała mi powód dlaczego. Czy to jest jasne? 

- Tak Panie... - choć po mimice można było poznać, że część irytacji wróciła, to zachowanie i ton dziewczyny świadczyły o tym, że zaakceptowała decyzję i to, co jest od niej oczekiwane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz