czwartek, 19 lipca 2018

Nie każ mi zbyt długo czekać

Sen przyszedł nieco później niż Kornelia się spodziewała. Do przewidzenia, biorąc pod uwagę natłok myśli i zmartwień, które nieustannie od kilku dni okupowały jej umysł. Nienormowany czas pracy ma jednak ten plus, że pozwala się wyspać, kiedy noc nie domaga w dostarczeniu upragnionego wypoczynku.

Niestety jednak, nie dane było jej cieszyć się tą korzyścią zbyt długo. Dzwonek telefonu barbarzyńsko wyrwał ją ze snu, choć zdecydowanie za późno zorientowała się, że po drugiej stronie słuchawki może oczekiwać na zgłoszenie jej Pan. 

- Devi! Ile mam czekać aż odbierzesz telefon?  

Zirytowany głos jej Pana nie wróżył nic dobrego. Co gorsza, wyglądało na to, że i przeprosiny nieszczególnie poprawiły sytuację dziewczyny. 

- Mam dziś ciężki dzień, mało czasu i wszyscy w pracy za punkt honoru wzięli sobie zalezienie mi za skórę. Czy chociaż moja niewolnica mogłaby spisywać się dzisiaj jak należy? 

- Tak, Panie, przepraszam. 

- Potrzebuję, żebyś przywiozła mi plecak którego zapomniałem z domu. Leży obok kaloryfera. Co prawda, będzie mi potrzebny dopiero przed wyjściem z pracy, ale nie zasłużyłaś na leżakowanie. Chcę Cię tu widzieć za 15 min i - jak zwykle - zgodnie z przepisami, jasne? 

- Oczywiście. 

Choć na ustach Kornelii błąkał się jęk rozczarowania, nie pozwoliła mu się wymknąć na światło dzienne, jako że nic tak nie dodawało Samirowi kreatywności jak jej marudzenie. 

Zerwała się na równe nogi, wciągnęła na siebie pierwsze co wypadło z szafy i w biegu ubierając buty starała się umyć zęby nie zachlapując przy okazji siebie i wszystkiego na około. 
Tuż po otwarciu samochodu uświadomiła sobie, że nie zabrała ze sobą plecaka, który miała dostarczyć Panu. Wzdychając ciężko, pobiegła do mieszkania i klnąc pod nosem ponownie zamknęła drzwi. 

Zerknęła na zegarek. Jedno czerwone światło i nie zdąży na czas. 

Kornelia miała dość dobrze ugruntowaną tendencję do przekraczania prędkości, której Samir albo nie tolerował, albo czerpał sadystyczną przyjemność z faktu, że przestrzeganie przepisów wymaga od niej ciągłej samokontroli.

"Jest jeszcze nadzieja dla tego dnia" pomyślała dziewczyna, kiedy po upływie 14 minut od nieszczęsnego telefonu dojeżdżała do miejsca, w którym umówiła się z mężem. 

Po krótkiej wiadomości obwieszczającej iż zdążyła na czas, Kornelia odetchnęła głęboko wypuszczając część napięcia jakie nagromadziło się od momentu, w którym otwarła oczy. Z lekką irytacją rozważała, jak mocno podrażniony jest dzisiaj jej Pan i co to będzie oznaczało dla niej. 

Samir zawsze kazał na siebie czekać. Bez względu na to, jak wcześnie dałaby mu znać, że zaraz będzie na miejscu i tak ostatecznie lądowała zastanawiając się czy warto gasić samochód czy lepiej zaczekać na włączonym silniku. Każda taka sytuacja szalenie ją irytowała i żadne racjonalne argumenty (jak np. to że w jej role wpisane jest czekanie) nie uśmierzały palącego ognia złości, który budził się w jej wnętrznościach tuż przed dojechaniem na umówione miejsce. 

Kiedy ujrzała go wychodzącego z budynku, uśmiechnęła się promiennie. Poirytowana czy zestresowana; podminowany, zmęczony czy zadowolony, ważne że blisko.

Wysiadając z samochodu, złapała z siedzenia pasażera plecak i podała go nadchodzącemu mężczyźnie. 

- Byłam na czas - oznajmiła z dumą. 

Samir stanął przed swoją żoną; jego spojrzenie przeanalizowało każdą część ciała istoty stojącej przed nim, po czym na jego twarzy zagościł złośliwy uśmieszek. 

- Kornelio, jak Ty wyglądasz? Nie uczesana, guziki krzywo zapięte, brak makijażu. Tak służysz swojemu Panu? 

Dziewczyna spojrzała na siebie, po czym jej twarz spłonęła intensywną czerwienią. 

- Wybacz Panie, 15 minut to bardzo mało czasu. 

- Ależ mam tego pełną świadomość, skoro sen cenisz sobie bardziej niż służenie Panu to musiałem dać Ci trudne zadanie, ale jak widać, moje próby były zbyt subtelne. - mężczyzna pochylił się bliżej swojej żony, delikatnie odchylił włosy z jej ucha, po czym zbliżając usta do jej policzka wyszeptał - Widzisz, przypuszczałem że wybierzesz czas ponad dokładność, dlatego aż do mojego powrotu, co równą godzinę będziesz doprowadzać się do granicy. Tuż po, chcę dokładny opis jak mocno jesteś podniecona. I ostrzegam, lepiej nie każ mi zbyt długo czekać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz