piątek, 20 lipca 2018

Prawo do błagania

Choć oboje by tego chcieli, relacja między Samirem a Kornelią nie mogła objawiać się zawsze, w każdym momencie każdego dnia. Choć oboje zdawali sobie z tego sprawę, Kornelii akceptacja tego faktu przychodziła z ogromnym trudem. 

Samir nie tylko rytmicznie uderzał w przyciski na klawiaturze, ale również energicznie wystukiwał stopą rytm płynącej w tle muzyki. Choć praca z domu nigdy nie przychodziła mu z trudem, tego dnia wyjątkowo sprawnie przechodził od jednego zakończonego zadania do drugiego. To właśnie w takie dni jak ten przypominał sobie o tym, jak genialną decyzją było porzucenie pracy etatowej na rzecz pracy freelancerskiej u boku swojej żony. 

Widząc jednak ukradkowe spojrzenia Devi, na myśl przyszedł mu jeden z minusów wiążących się z pracą z domu. 

Dziewczyna kręciła się na miejscu ewidentnie szukając pretekstu do sprowokowania swojego Pana. Choć mężczyzna uwielbiał hierarchię panującą w ich domu, czasem chciałby móc wyłączyć zapał swojej uległej. 

- Jak Ci idzie? Zdążysz z zadaniem na czas? 

Kornelia rozważyła opcje: "większość jest już gotowa, ale... mogłabym podzielić się tą informacją nieco później ;>". 

- Nie sądzę... 

- Wiesz, że nie lubię kiedy mnie prowokujesz. Jeśli poczuję dziś, że usiłujesz coś ugrać dostaniesz szlaban na klimat na najbliższy tydzień. 

Nieudawane przerażenie zawitało na twarzy kobiety. Choć lęk przed bólem był pieczołowicie pielęgnowany przez jej Pana, to lęk przed brakiem bólu, upokorzenia i dominacji przerażał ją dalece bardziej. 

- Możesz co najwyżej prosić. - odpowiedział mu grymas niezadowolenia - A najlepiej to błagać. Taak, dziś chyba jestem w humorze na błaganie. 

- A nie możesz mnie po prostu związać albo chociaż pozwolić trochę poklęczeć przy Twoich nogach...? 

Samir uśmiechnął się w duchu, dokładając wszelkich starań, by uśmiech pozostał głęboko we wnętrzu jego głowy przybierając jednocześnie kamienny wyraz twarzy. 

- Iiii straciłaś prawo do błagania. Devi, jesteś w pracy. Pracujesz dla mojej korzyści. Dla mojego kaprysu. Oczekuję od Ciebie, że będziesz się do tego przykładać, a oboje wiemy że kiedy tylko Cię zwiąże lub gdy chwycę Cię za włosy na karku i obiję Twój pyskaty ryjek, Twoje myślenie ograniczy się wyłącznie do cipki. Nie jesteś tu dla mokrego krocza, a dla mojej korzyści, więc weź się do roboty. 

Nie wiedząc gdzie podziać wzrok, Kornelia wpatrywała się we własne kolana. Zamiast poczucia skarcenia, opanowało ją nieopisane poczucie przynależności i nieodparta potrzeba posłuszeństwa. Choć czuła, że robi się wilgotna, co powinno uniemożliwić dalszą pracę, to świadomość że jest tak wyłącznie z decyzji jej Pana dała jej motywację i siłę potrzebne do wykonania zleconego jej zadania. 

- Pamiętaj, że wieczorem przejrzę wyniki Twojej pracy. Radzę, żeby były zadowalające...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz