niedziela, 22 lipca 2018

Niedzielne popołudnie

Samir wyraźnie dostrzegał, że jego żonie z trudem zaczyna przychodzić kontrolowanie ochoty na seks. Przy każdej nadarzającej się okazji ocierała się o niego w sposób niemalże wulgarny. 

Mężczyzna nie chciał jej zabraniać takich zachowań, choć nie zawsze miał na nie ochotę. Dużo pracy włożył w to, żeby uzyskać od swojej uległej ten szczególny rodzaj otwartości i nie zamierzał tak z błahego powodu jak brak humoru zaprzepaścić tej ciężkiej pracy.

- Devi, chodź tutaj. - Samir poklepał się delikatnie po kolanie dając swojej kobiecie znak by usiadła. - Wiesz jak bardzo seksowna jesteś? Zdajesz sobie sprawę z tego, że nawet kiedy nie mam ochoty na seks, nie jestem w stanie powstrzymać się przed uderzeniem Cie w pupę kiedy tak kusicielsko ocierasz się o mojego kutasa? 

Tyle lat małżeństwa, a jego słodka żona nadal czerwieniła się jak nastolatka słysząc słowo kutas. 

Jego słowom towarzyszyło nie tylko delikatne zażenowanie, ale również delikatnie przyspieszony oddech jedynie potwierdzający jego teorię o poziomie jej frustracji. 

- Nie pozwolę Ci jednak dojść. Nie w najbliższym czasie w każdym razie. Tę przyjemność chcę zachować dla siebie. Rozbierz się. 

Samir uwielbiał oglądać zagubienie na twarzy swojej uległej. Lekkim klepnięciem w udo przywołał ją z otchłani jej myśli. Kornelia wstała i - zgodnie z normalnymi oczekiwaniami - zaczęła powoli zsuwać ramiączka sukienki z ramion. Kiedy ta opadła na podłogę, dziewczyna odwróciła się plecami i lekko wypinając pupę wolno zsunęła bieliznę podając ją mężowi. 

Mężczyzna podniósł majtki na palcu, przyjrzał się bliżej ciemnej plamie i prześmiewczo wciągnął powietrze. 

- Aż tak? To będzie ciężki dzień suczko. 

Kornelia z całego serca nienawidziła kiedy Samir wyśmiewał się z jej podniecenia. Równie mocno ją to podniecało. Wciągnęła powoli powietrze i utkwiła wzrok w podłodze, choć wiedziała że nie powinna.Wiedziała też, że nie zostanie za to ukarana. Choć było to wbrew zasadom, jego również podniecało jej zażenowanie. 

- Usiądź na krześle. Dobrze. A teraz rozsuń szeroko nogi. Oprzyj je po moich dwóch stronach o łóżko, tak żebym dobrze widział jak mokra jesteś. Szerzej. 

Jej zażenowanie rosło z minuty na minutę, tym bardziej napędzane przez jej zdradzieckie ciało, które reagowało na każde jego słowo. Z trudem opanowała odruch zasłonięcia się, kiedy Samir zsunął się z łóżka i uklęknął tuż przed jej ociekającą cipką. Delikatnie, jednym palcem zebrał nadmiar wilgoci, po czym delikatnie nawilżył prawy sutek. 

- O symetrię trzeba dbać. - usłyszała, po czym poczuła ponowne muśnięcie między nogami i wilgoć na lewym sutku. Samir wciągnął powietrze przez nos, po czym stwierdził - Czuć Cię, Devi. 

Kornelia nie odważyła się nawet jęknąć ze wstydu; to by oznaczało że tam jest, że nie może udawać że zapadła się pod ziemię. 

- A teraz doprowadź się dla mnie do granicy. 

Spojrzała na niego zaskoczona. 

- Ale... 

- Już! 

Zamknęła oczy i nieśmiało spuściła dłoń między rozpalone uda delikatnie masując najwrażliwszy punkt. Jej oddech przyspieszył jeszcze bardziej. Wiedziała, że nie potrzeba jej dużo. Zaledwie kilka ruchów doprowadziło ją do granicy szaleństwa. 

- Grzeczna. A teraz wstań. 

Samir również podniósł się z podłogi. Wyciągnął wibrujące, zdalnie sterowane jajo i pas cnoty, który dostał od żony na poprzednie urodziny. Kiedy usłyszał jęk przerażenia za plecami, szeroki uśmiech zakwitł na jego twarzy. Zdławił go jednak i przyjmując poważny wyraz twarzy wrócił do Kornelii. Kiedy ostatnia klamra pasa została zapięta, z kieszenie wyciągnął małą tubkę. 

- Zamknij oczy. 

Samir wolną dłonią wygrzebał z kieszenie pilot i uruchomił jajo. Na najniższe obroty, zaledwie na kilka sekund tylko by upewnić się, że wywiera na Devi odpowiednio duże wrażenie. Odpowiedział mu skowyt mówiący tak wiele o bezradności stojącej przed nim kobiety. Po kolejnych kilku sekundach, zbliżył usta do lewego sutka i delikatnie polizał czubek, by za moment wessać cały napięty czubek. To samo powtórzył po drugiej stronie. 

Wsłuchując się w stękanie tuż przed nim, rozsmarował nieco maści między palcem wskazujący a kciukiem. Kornelia natychmiast rozpoznała zapach Ben-gaya i odsunęła się o krok. 

- Wróć tu... - warknął. 

Kiedy miał ją już w zasięgu dłoni, mocno ścisnął obydwa sutki wcierając jednocześnie białą masę w skórę. 

- A mogło nie boleć. Otwórz oczy. Pamiętaj, że nie wolno Ci dojść. - ich oczy spotkały się na moment - A teraz chcę, żebyś dokończyła zadanie, które masz skończyć na jutro do pracy. Rozepnę Cię z tego dopiero jak skończysz i wynik będzie satysfakcjonujący. Jeśli dojdziesz, nie rozepnę Cię z tego wcale dzisiaj i będzie nas czekać baardzo długi dzień. Jasne? 

Dziewczyna była na skraju łez, choć oboje wiedzieli, że nie mogłaby być szczęśliwsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz